CHRYSTUS, PRZYKŁADY TEMATYTCZNE
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- 1 -
Św. Paweł wyznaje, że "Wszystko uznaje za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa". Słowa św. Pawła wskazują na miejsce, jakie Chrystus zajmuje w życiu ludzi, którzy się z Nim zetknęli. Nie ma postaci w dziejach ludzkich tak porywającej jak Chrystus. Współczesny pisarz włoski, Luigi Santucci, stwierdza:
„W każdym człowieku, czy to wierzącym w Niego jako w Słowo, które stało się Ciałem, czy też niewierzącym, odzywa się w zetknięciu z Chrystusem, z samym dźwiękiem Jego imienia, jakiś głęboko w każdym z nas tkwiący utajony fanatyzm; o moc ujarzmiania ludzi przewyższa czyjąkolwiek inną, osiągając jednocześnie szczyt łagodności i szczyt gwałtowności. Myślę, że wszyscy, jakiejkolwiek byliby wiary czy niewiary, oni chcą przynajmniej powtórzyć za mieszkańcami Jerozolimy: Żaden człowiek tak nie mówił jak On. A Dostojewskiemu: nieodparty urok podyktował słynny paradoks: «Gdybym miał wybierać między Chrystusem a prawdą, wybrałbym Chrystusa». Co do mnie, w obecnym momencie mojego życia, życia świata ujarzmiający czar Chrystusa wyraża się w tych słowach mało znanych, odkrytych jako nowe w mrokach Ewangelii: «Czy i wy chcecie odejść?»"
Luigi Santucci, ...I wy chcecie odejść, Warszawa 1972, s. 8.
- 2 -
Postawę Chrystusa wobec cudzołożnej niewiasty Francois Mauriac ( 1970) tak komentuje:
"Jezus nie patrzył na nią. Schyliwszy się, pisał palcem na ziemi. Święty Hieronim twierdzi, że wyliczał w ten sposób grzechy oskarżycieli. Prosta prawda jest o tyle piękniejsza! Syn Człowieczy wiedząc, że ta nieszczęsna omdlewa raczej ze wstydu niż ze strachu, nie patrzył na nią, są bowiem chwile w życiu człowieka, kiedy największym miłosierdziem jest nie widzieć go. Cała miłość Chrystusa dla grzeszników wyraża się w tym odwróconym wzroku. Tajemnicze zaś znaki, jakie kreślił na ziemi, nie oznaczały nic więcej, jak Jego wolę niepatrzenia na tę nieszczęsną istotę.
Przeczekawszy, aż się uspokoi wściekłość kapłanów, rzekł wreszcie: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniem» (J 8,7).
«I znowu schyliwszy się, pisał na ziemi. A usłyszawszy to jeden za drugim wychodzili, poczynając od starszych; Został tylko sam Jezus i niewiasta pośrodku stojąca» (J 8;8)
Franois Mauriac, Życie Jezusa, Warszawa 1979,
- 3 -
Współczesny pisarz amerykański C. H. Dodd, w książce pt. "Założyciel chrześcijaństwa", zauważa, że św. Mateusz zaczyna swą Ewangelię od stwierdzenia, że Chrystus jest "Bogiem z nami" (Emmanuel) i kończy ją słowami Chrystusa, mówiącymi o Jego obecności wśród nas. Wszystko zaś; co się zawiera pomiędzy początkiem i zakończeniem Ewangelii, mówi o tym, jak Bóg przyszedł do ludzi i w jaki sposób pozostał z nimi na zawsze. Oto słowa C. H. Dodda:
"Mateusz... na początku powiada, że prawdziwym imieniem Jezusa jest Emmanuel, co znaczy «Bóg z nami» (Mt 1,23). Zamyka zaś Ewangelię słowami zmartwychwstałego Pana: «A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata» (Mt 28,20). Według Mateusza wszystko, co się zawiera między tym początkiem i tym zakończeniem, mówi o tym, jak Bóg przyszedł do ludzi, aby być z nimi na zawsze".
C. H. Dodd, Założyciel chrześcijaństwa, Paryż 1978, s. 181.
- 4 -
Ciekawe refleksje na temat śmierci Chrystusa snuje Romano Guardini:
"Jezus na początku nie mówił o swojej śmierci. Gdyby ludzie otworzyli swe serca, spełniłyby się przepowiednie proroków. Zbawienie dokonałoby się poprzez głoszenie Dobrej Nowiny i wiary, historia zmieniłaby bieg. Dopóki taka możliwość istniała, Pan Jezus zdaje się nie wspominać o swojej śmierci, w każdym razie czyni to w sposób bardzo zawoalowany. Ale potem przywódcy zatwardzają serca, lud odwraca, się i Pan Jezus - nie dowiemy się, w jakiej ciężkiej godzinie próby wchodzi na drogę śmierci, aby dokonać zbawienia...
Za każdym razem jednak obraz śmierci wiąże się z obrazem zmartwychwstania, zapowiedziom męki towarzyszy zapowiedź zmartwychwstania, z obrazem pierwszego dnia wiąże się obraz dnia trzeciego. Tu by z tego wynikało, że Jezus nie umiera ludzką śmiercią, nadającą śmiercią będącą skutkiem grzechu, lecz przyjmuje śmierć z woli Ojca jako Ten, nad którym śmierć nie ma mocy. Jezus mówi tu zupełnie wyraźnie: "Mam moc je oddać (swoje życie) i mam moc znów je odzyskać" (J 10,18). Jezus idzie na śmierć przez swoją moc, nie z konieczności. I dlatego w drodze do Jerozolimy wydarza się to tajemnicze Przemienienie. Daje to przedsmak tego, co wypełni się do końca w czasie wydarzeń wielkanocnych. Śmierć Pana Jezusa związana jest od początku z ubóstwieniem, umiera On bowiem nie ze słabości, lecz z pełni życia".
Romano Guardini, Bóg daleki, Bóg bliski, Poznań 1991, s. 201.
- 5 -
Dzisiejsza Ewangelia według św. Łukasza przynosi nam kilka odpowiedzi na pytanie: Kim jest Chrystus? Najwłaściwszą dał św. Piotr. Jeden z Piotrów XX wieku, papież Paweł VI, z wyjątkowym pietyzmem, wielokrotnie i przy różnych okazjach również wypowiadał się na temat Chrystusa. Jego myśli zestawił ks: Franciszek Bogdan, pisząc, że według Pawła VI Chrystus: "jest szczytem ludzkich tęsknot; jest ostatecznym przedmiotem naszych nadziei i naszych modlitw; jest punktem ogniskującym w sobie pragnienia dziejów i cywilizacji; jest Mesjasz; więc centralnym ośrodkiem ludzkości; jest Tym, który nadaje sens kolejom ludzkich losów i wartość ludzkim poczynaniom; jest Tym, który powoduje radość i wypełnia pragnienia wszystkich serc. On, prawdziwy Człowiek, Wzór doskonałości, piękności i świętości, postawiony przez Boga, by uosabiał właściwy model i prawdziwe piękno człowieka, Brata wszystkich ludzi, Przyjaciela niezastąpionego, jedynego, który godny jest zaufania i wszelkiej miłości. Równocześnie jest On źródłem wszelkiego prawdziwego naszego powodzenia; jest Światłem, w którym wszechświat nabiera proporcji, kształtów, piękności i cieni; jest Słowem, które wszystko określa, wszystko porządkuje, wszystko odnawia; jest zasadą naszego życia duchowego i moralnego. Uczy, co należy czynić, a do wykonania użycza siły i łaski... To Chrystus Bóg, Mistrz, Zbawiciel i Życie".
Ks. Franciszek Bogdan, Najmilsze pozdrowienie, Kraków 1997, s. 116
- 6 -
Do czasów Chrystusa krzyż był jedynie symbolem męki i hańby. Od chwili śmierci Chrystusa jest symbolem przemijającego cierpienia i wiecznej chwały. "W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie", śpiewamy w jednej z naszych pieśni religijnych. słowa te przychodzą nam na myśl, kiedy w książce pt.: "Kim jest dla mnie Jezus Chrystus" czytamy rzewne wyznanie wiary w moc krzyża Chrystusowego pewnej kobiety. M.in. tak pisze:
"...i jeszcze wiele razy na froncie 44-45 pod Warszawą, w gorączce takiej, że uprane bandaże kule roznosiły po drzewach i ran nie było ludziom czym zawijać, i 7 tygodni głodu bez chleba, kiedy front nad nami «stał». Był wtedy tułaczy plecak od głową i krzyż z odpustami na «godzinę śmierci», który w najostrzejszym ataku, gdy ziemia chodziła - szedł z rąk do rąk i bronił, i budził ufność.
Potem ten sam krzyżyk był pod poduszką, gdy rodziły się dzieci. . . , . .
Jakoś nikogo nie zdziwiło, gdy schodziłam, trzymając się ściany, nosiłam w garści ten czarny krzyżyk z powstania. I nigdy nikt nie posłyszał mego krzyku. Wstyd było. - Było Komu wdzięczność wyśpiewać z serca przepełnionego największym z doznanych w życiu «szczęść» - witaniem nowo narodzonego. Z tym krzyżykiem przeszłam wszystkie etapy. Gdy wołałam «z głębokości» - i gdy «wielbij duszo». Gdy w żaden sposób nie mogłam uwierzyć, że moje życie to «tylko tyle» i gdy udawało się «nie dawać» przeciwnościom. Był przy każdym, jeszcze w mroku, obudzeniu: «ofiaruję Ci, Panie Boże, dzień...» - i gdy przyniesiono zmiażdżony synka rower, a on cały, choć zbeczany, stał przed progiem. - Wtedyśmy przed tym krzyżem oboje z zasmarkanym rowerzystą zaraz przy progu klęczeli".
Kim jest dla mnie Jezus Chrystus, Kraków 1975. s. 328.
- 7 -
W Liście do Kolosan św. Paweł wzywa chrześcijan do wzbijania się w górę, ponad sprawy przyziemne: "Szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus, zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi".
My też mamy różne dążenia. Ale czy rzeczywiście są one dążeniami ku górze, ku coraz większym wartościom? Czy nie podlegamy złudzeniom? Anthony de Mello (1 1987), hinduski jezuita, w książce: "Modlitwa żaby", przytacza anegdotę, która doskonale; ilustruje złudne dążenia wielu ludzi:
"Pewnego razu był sobie kamieniarz. Codziennie szedł w góry wycinać kamienie. A podczas pracy śpiewał, gdyż chociaż był ubogim człowiekiem, nie pragnął więcej niż posiadał, więc zupełnie o nic się nie troskał.
Pewnego dnia wezwano go do pracy nad rezydencją szlachcica. Kiedy zobaczył wspaniałość tego pałacu, po raz pierwszy w życiu doświadczył bólu pożądania i powiedział wzdychając: «Gdybym tylko był bogaty! Wtedy nie musiałbym zarabiać na życie w pocie czoła, tak jak teraz».
Wyobraźcie sobie jego zdziwienie, gdy usłyszał głos mówiący: «Twoje życzenie zostało spełnione. Odtąd wszystko, czego zapragniesz, będzie ci dane». Nie wiedział, jak ma rozumieć te słowa, dopóki nie wrócił wieczorem do swej chaty i zamiast niej zastał pałac równie wspaniały jak ten, przy którym pracował. Tak więc kamieniarz porzucił wycinanie kamieni i zaczął cieszyć się życiem bogatych.
Pewnego dnia, gdy popołudnie było gorące i wilgotne, wyjrzał przez okno i zobaczył króla przejeżdżającego z wielkim orszakiem szlachty i niewolników. Pomyślał: «Jak bym chciał sam być królem i siedzieć w chłodzie królewskiego powozu! » Jego życzenie zostało natychmiast spełnione, a on stwierdził, że spoczywa w wygodach królewskiego powozu. Lecz powóz okazał się cieplejszy niż przypuszczał. Wyglądnął przez okno powozu i zaczął podziwiać potęgę słońca, którego żar potrafił przeniknąć nawet grube ściany powozu. «Chciałbym być słońcem», powiedział do siebie.
Znowu jego życzenie zostało spełnione i zaczął wysyłać we wszechświat fale gorąca.
Przez jakiś czas wszystko szło dobrze. Po czym w dzień deszczowy usiłował przebić się przez grubą warstwę chmur i nie mógł. Kazał się więc zmienić w chmurę i rozkoszował się swoją mocą zatrzymywania słońca - dopóki nie zmienił się w deszcz i nie natrafił, ku swej irytacji, na potężną skałę, która tarasowała mu drogę, tak że musiał popłynąć dookoła niej.
«Co? - krzyknął. - Znowu skała potężniejsza niż ja, zatem chcę być skałą». - Wnet wznosił się nad szczyty.
Jednakże głaz, nie mógł nacieszyć się swą wspaniałą postawą, gdy usłyszał dziwne odgłosy łupania pochodzące od podnóża. Spojrzał w dół i ku swemu przerażeniu ujrzał siedzącą tam maleńką istotę ludzką, zajętą wycinaniem bloków kamienia spod jego stóp.
«Co? - krzyknął. - Taka słabowita istota potężniejsza od tak okazałej skały jak ja? Chcę być człowiekiem! » - Stwierdził więc, że znowu jest człowiekiem, który chodzi w góry wycinać kamień i zarabia na życie w pocie czoła, ale z pieśnią w sercu, ponieważ jest zadowolony, że jest tym, kim jest i żyje tym, co ma".
Anthony de Mello, Modlitwa żaby, Kraków 1992, t. II, s. 217-218.
- 8 -
Śladem Chrystusa podejmującego krzyż szły całe zastępy męczenników chrześcijańskich i naszych męczenników narodowych skazywanych na śmierć przez różnych okupantów. Do nich należała Elżbieta Krajewska, urodzona w Skoraczewie, w Poznańskiem, żyjąca w latach 1923 -1943. Za działalność podziemną została aresztowana przez gestapo w Warszawie w 1943 roku. Osadzona w areszcie na Pawiaku była torturowana i zamęczona na śmierć. Zofia Kossak-Szczucka w książce "Z otchłani" nazywa ją "małą świętą".
Litka Krajewska, więziona na Pawiaku, napisała "Drogę Krzyżową", która była drukowana w prasie konspiracyjnej. Ks. Władysław Smereka w książce "Drogi Krzyżowe. Rys historyczny i teksty", na temat Litki i jej "Drogi Krzyżowej" napisał:
"Ani terror, ani fizyczne i moralne katusze, ani bezpośrednio grożąca śmierć z rąk hitlerowskich siepaczy nie złamały ducha tak słabej fizycznie, a jakże moralnie silnej dziewczyny. Nie ogarnęło jej nigdy zwątpienie. W cierpieniu Jezusa i Jego Drodze Krzyżowej, jakże podobnej do cierpień więźniów Polaków, widziała ukojenie i siły do wytrwania. Z ufnością prosi Chrystusa o te siły w oczekiwaniu wyniku, na jaki i On czekał przed Piłatem, wzywa do modlitwy za tych, «którzy po torturach już nie wstają», którzy «spieszą z pomocą uwięzionym». Błaga o przebaczenie dla tych, «którzy ze słabości załamali się», jak i o «przebaczenie winy tym, którzy za męstwo kości łamią... paznokcie zdzierają, pozostawiając sąd Bogu i wykonawcom Jego woli». Zwięzłość, tragizm, głęboka religijność i wysokie poczucie moralne oraz humanizm, rezygnujący z jakiejkolwiek żądzy zemsty - oto zasadnicze cechy tej wyjątkowej modlitwy".
A oto jak modliła się Litka Krajewska na Drodze Krzyżowej: "Panie Jezu, przez tę chwilę, w której podjąłeś decyzję pomocy słabym ludziom, złagodzić możliwie los ostateczny.. Potrzeba, abyśmy cierpieli, daj nam siły i ufność w narażenie wywołania naszego nazwiska w niewiadomym celu... Módlmy się za tych, którzy podejmują się prac najniebezpieczniejszych z pełną świadomością, co ich za to czeka, za świeżo aresztowanych i przywiezionych... Módlmy się za tych, którzy po torturach już nie wstają... Ty Boże, racz błogosławić sprawę, dla której gotowi jesteśmy śmierć ponieść... Panie Jezu, przez święty grób Twój, daj wieczny odpoczynek poległym za sprawę i zamordowanym bez sądu. Wyprowadź jak najprędzej z żywego grobu nas i świat cały".
Cytaty za: Kalendarium duszpasterskie, t. I, s. 51 -52.
- 9 -
Chrystus - jak mówi dzisiejsza Ewangelia - domaga się od nas całkowitego oddania Mu naszych serc. Nawet gdyby to miało spowodować rozdwojenie w naszych domach. Jak wielkich ofiar żąda niekiedy od nas, mówi o tym dobrze legenda o św. Krzysztofie (+ 251). Jeszcze jako poganin postanowił zaciągnąć się na służbę do najpotężniejszego władcy, jakiego w życiu napotka.
Najpierw znalazł się w szeregach armii dowodzonej przez jakiegoś wodza. Ale gdy ten został pokonany w jednej z bitew, Krzysztof wymówił mu służbę.
Wówczas oddał się na służbę szatanowi, którego zaczął uważać za najpotężniejszego, bo wszyscy się go boją, Ale gdy szatan, słysząc imię Jezus, upadł na ziemię z przerażenia, wtedy odstąpił od niego Krzysztof i zaczął szukać owego potężnego Pana, któremu na imię Jezus.
Jak Go znalazł, opowiada o tym legenda. Małe dziecię poprosiło go, aby je przeniósł na drugi brzeg rzeki. Krzysztof bierze na ramiona dziecię - które okaże się Jezusem - i rusza w nurt rzeki. Mimo że odznaczał się wyjątkową siłą, odczuwa olbrzymi ciężar i mówi: "Wydaje mi się, jakbym cały świat dźwigał na swych barkach".
Podobnego uczucia doznaje każdy człowiek, który poważnie traktuje swoją religię chrześcijańską. Początkowo wydaje się ona lekką, a nawet przyjemną. Ale przychodzą dni, w których chcielibyśmy zawołać za św. Krzysztofem: "Wydaje mi się, jakbym cały świat dźwigał na swych barkach".
Chrystianizm jest religią wymagającą od nas wielu ofiar i wyrzeczeń. Chrystus mówi o tym wyraźnie: "Kto chce iść za Mną, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje...". Nasza religia jest drogą do nieba. Każda zaś droga jest tym trudniejsza, im cel, do którego prowadzi, jest bardziej wzniosły.
R. Quardt, In Bildern und Gleichnissen, Arlesheim 1950, s. 105.
- 10 -
"Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem". Chęć należenia do Chrystusa musi być połączona z gotowością na ofiary. Gotowość tę widzimy w życiu francuskiego konwertyty, Karola de Foucauld (1858-1916). Po siedmiu latach pobytu u trapistów, w roku 1897 występuje od nich i udaje się do Nazaretu, kierowany jedynym pragnieniem: by możliwie najpełniej naśladować Chrystusa, żyjąc w trwałym zjednoczeniu z Nim. W jego notatkach z pobytu w Nazarecie czytamy m.in.:
"Druga w nocy. Jakże dobry jesteś, Boże, żeś mnie obudził... Od tej chwili aż do 8 rano mam czas na modlitwę. Modlę się z Tobą, pomiędzy Maryją a Józefem. Do 10 wieczór pracuję dla Ciebie, Jezu mój, przed Tobą, z Tobą, między Maryją a Józefem, nie przestając patrzeć na Ciebie, wielbić Ciebie... Z Tobą kończę pracę, z Tobą odmawiam modlitwy liturgiczne, z Tobą trwam przed obliczem Ojca Twego na niemej modlitwie, z Tobą czytam, z Tobą spożywam posiłek, podobny do Twoich posiłków. Wszystko z Tobą, wszystko w Twojej obecności i w Twoim towarzystwie, wszystko - wpatrując się w Ciebie, naśladując Cię, między Tobą, Maryją i Józefem! Jakże jestem szczęśliwy!"
Cytat za: J. F. Six, Karol de Foucauld, Paryż 1973, s. 46, 48.
- 11 -
To pytanie, gdzie jest moje miejsce na Mszy Świętej, jest pytaniem zasadniczej wagi, bo odpowiedź na nie jest zarazem odpowiedzią, czy jestem wierzącym czy tylko udającym wierzącego... nie może być bardziej czytelnego świadectwa swojej wiary lub niewiary nad świadectwo naszego przeżywania Eucharystii.
I czasem mogą nas na tym odcinku życia religijnego zawstydzać małe dzieci. Opisane niedawno wydarzenie o chłopcu Rajmundzie, który przyszedł z mamusią do Sióstr Zakonnych, bo miała coś mama do załatwienia. Zatrzymali się w pokoju, gdzie jedna ze sióstr wypiekała Hostie i komunikanty potrzebne do konsekracji. W pewnym momencie zbliża się ten mały chłopiec do koszyka z hostiami, bierze do ręki jedną z nich i całuje. Skonsternowana siostra zwraca chłopcu uwagę, że tam nie ma jeszcze Pana Jezusa, ale to zwykły opłatek. "Ja wiem proszę pani odpowiedział chłopiec - przyjdzie dopiero jutro na ołtarzu, ale gdy przyjdzie, to na pewno znajdzie tam mój pocałunek".
Czy to nie echo słów Pisma Świętego, że z ust niemowląt odbierać będę chwałę. Czy postawa tego dziecka nie każe nam zrobić sobie może jubileuszowego rachunku sumienia...jakie są moje spotkania z Bogiem w czasie Eucharystii?
MATERIAŁY HOMILETYCZNE Rok B – Tarnów 2000 Ks. Stanisław Pazdan
- 12 -
On nadal cierpi i kona w swoich braciach, cierpi głód w milionach głodujących, cierpi więzienie w milionach więźniów, nadal cierpi w każdym z nas i przez każdego z nas.
Pewien artysta namalował nowoczesny obraz Ukrzyżowanego Chrystusa. Twarz przedstawił tradycyjnie, ale koronę ukazał nowoczesną ze współczesnymi cierniami w głowie, obrazującymi współczesne grzechy społeczne i prywatne (materializm, bezbożność, satanizm, "nowoczesną moralność"...). w tej koronie są zapewne i nasze grzechy.. Tak. Bo proces nad Chrystusem wciąż trwa. Ukrzyżowany nadal cierpi. W dramacie Odkupienia zmieniają się tylko osoby - aktorzy dramatu. Zmieniają się tylko ich twarze, nazwiska, daty i miejsca urodzenia. Zmieniają się kolce, metody, ale proces wciąż trwa.
MATERIAŁY HOMILETYCZNE Rok B – Tarnów 2000 Ks. Zdzisław Puścizna
- 13 -
Tajemnicę tego naszego obumierania dobrze wyraża literacka opowieść z południowych Chin, zatytułowana "Inna piękność". Ta właśnie opowieść uzmysławia nam, jaki może być sens ofiary, wyrzeczenia, poświęcenia. W opowiadaniu tym przedstawiana jest historia ogrodu, w którym rosły piękne drzewa. Właściciel ogrodu spacerował wśród tych drzew codziennie a szczególnie dumny był z młodego drzewa bambusowego, które znajdowało się w centrum ogrodu. Któregoś dnia przyszedł zadumany i smutny. Kiedy zaczął rozmowę ze swoim ulubionym bambusem, zapytał go, czy drzewo zgodziłoby się, żeby przyciąć jego śliczną koronę i obciąć gałęzie. Bambus posmutniał. Wiedział o swoim pięknie i nie chciał podejmować tak wielkiej decyzji. Z początku powiedział "nie" i wtedy posmutniał właściciel ogrodu. Odchodząc od drzewa powiedział:
- W takim razie będziesz dla mnie bezużyteczny, a twoje piękno na nic się nie przyda, bo ja potrzebuję cię do wielkiej sprawy
Wtedy drzewo zaszumiało:
- Poczekaj, możesz obciąć moje gałęzie. Właściciel odpowiedział:
- Ale tu nie chodzi o to żeby obciąć, tu chodzi o to, że pozostanie z ciebie tylko kij, tylko wspomnienie dawnej piękności. Wszystkie twe liście, cała twa zieleń musi zostać złożona w ofierze.
Bambus posmutniał jeszcze bardziej i dorzucił: - Dobrze.
Właściciel mówił dalej:
- Nie chodzi wyłącznie o liście. Trzeba cię przeciąć wszerz, wyjąć twe serce, ściąć.
- Dobrze, niech się stanie wszystko, co chcesz Panie zaszumiało drzewo.
Ścięto drzewo, obcięto jego gałęzie, przecięto je wszerz i zrobiono z niego urządzenia, którymi mogła płynąć życiodajna woda nawadniając suche tereny dotknięte upałem. Ofiara pięknego drzewa przyniosła życie terenom dotkniętym przez suszę. Inna piękność ujawniła się dzięki jego wielkodusznej ofierze.
To tylko literacka opowieść. Ale jakże wymowna w swojej treści. Tak stało się z Chrystusem. Jego ofiara przyniosła życie nam. Tak jest i z nami, gdy obumierając dla egoizmu poświęcamy swoje życie innym, jesteśmy Panu Bogu użyteczni.
MATERIAŁY HOMILETYCZNE Rok B – Tarnów 2000 Ks. Piotr Kruczyński
- 14 -
Wobec wielkości Jezusa słabe są nasze ludzkie osiągnięcia, nasz rozum, nasza wielkość. Najlepiej oddał to Mickiewicz:
Panie, czymże ja jestem przed Twoim obliczem? Prochem i niczem.
Jeden ze znanych świętych, św. Alfons Liguori doceniał znaczenie pokory. Gdy zapytano go, jakie cnoty mogłyby pomóc w uzdrowieniu świata, odpowiedział: "Potrzebne są trzy cnoty: pierwszej na imię pokora, drugiej na imię pokora, i trzeciej na imię pokora".
Ciekawie wypowiedział się o pokorze św. Antoni: Pochylając się o centymetr, podnosisz się o dziesięć".
Ks. Wacław CHMIELARSKI PRZYGOTOWANIE DROGI JEZUSOWI Materiały Homiletyczne Nr 138 Rok A/B – Kraków 1993
- 15 -
Trafny ze wszech miar jest początek dawno wydanej książki Fornariego o Chrystusie. Autor zaczyna ową historię w ten sposób: "Jezus przyszedł do nas Jak człowiek idący z daleka: początkowo Jego kroki zaledwie się słyszy, szelest ich zaledwie do nas dociera, potem staje się coraz wyraźniejszy, aż w pewnej chwili rozumie się, że Jego krok jest obecnością". Ta historia zbawienia rozgrywa się w każdym człowieku, którego życie znaczy obecność Boga na każdej ludzkiej drodze. Uświadomienie sobie Jezusowej obecności we wszystkim, co dotyczy nas, to pewność, bezpieczeństwo i pokój.
Ks. Jan Wnęk - JA JESTEM, NIE BÓJCIE SIĘ! BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 1-2(131) 1993
- 16 -
On jednak, jak kiedyś do Piotra, wyciąga rękę i mówi: Przyjdź". Przyjdź i spróbuj znaleźć coś, co ukryła odpowiedź: jakiegoś Algierczyka na pytanie: "Kim jest dla ciebie Chrystus?" Odpowiedział: "Chrystus dla mnie to po przebudzeniu pierwsze spojrzenie na morze we wschodzącym słońcu. Chrystus to wszystko, co trzeba zrobić, żeby - dom wszedł w swój codzienny rytm. Chrystus to kartka Ewangelii przeczytana z samego rana, której echo unosić się będzie nad całą resztą dnia. Chrystus to przywitanie tych, których kocham i tych, którzy mi są mniej mili, tych, którzy mnie cieszą i tych, którzy mnie drażnią, tych, którzy mnie rozumieją i tych, którzy mnie nie rozumieją. Chrystus, to uśmiech moich dzieci: to posiłek, który im podaję, ta zadanie, które mi pokazują. Chrystus to z nadejściem wieczora pewność, że dla mnie Bóg jest Ojcem i że, ostatecznie, wszystko jest dobre. (Ks. Z. Trzaskowski, Zdać się na Boga). .- "Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się".
Ks. Jan Wnęk - JA JESTEM, NIE BÓJCIE SIĘ! BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 1-2(131) 1993
- 17 -
Od wielu już lat mała wioska Taize, na południu Francji, przyciąga jak magnes wielu młodych ludzi. Witają ich tam słowa: "Ty, który przybyłeś do Taize, wiedz, że jest częścią wspólnotowego powołania witać cię tak, abyś mógł przez modlitwę i kontemplację odnaleźć tu sens swego życia. Dla wielu młodych ludzi ta zapowiedź się sprawdziła. Zafascynowani wspólnotą modlitwy i ciszy odkrywali tu, co jest celem ich życia. Brat Roger, założyciel wspólnoty z Taize, pisał w "Liście z Afryki": "Im bardziej zbliżamy się do źródeł życia chrześcijańskiego kontemplując Chrystusa, tym łatwiej odkrywamy zadanie, które powinniśmy realizować w naszym życiu".
Tak wspomina to odkrywanie życiowego zadania Patrick, francuski lekarz pracujący między biednymi w Kolumbii. Pisze on: "Jednego dnia odwiedziłem klasztor położony głęboko w dżungli... Zostałem ciepło powitany przez tamtejszych zakonników. Zapytany, jak to się stało, że jako lekarz zdecydowałem się na pracę między najuboższymi, odpowiedziałem: «Gdyby nie Taize, nie byłbym dzisiaj właśnie tu, w Kolumbii i nie rozmawiałbym z tobą. Wtedy kolumbijski zakonnik uśmiechnął się i powiedział: Ja także nie byłbym tutaj, gdybym wcześniej nie był w Taize. Tam odkryłem moje powołanie" (j.L.G.Balado, The story of Taize, Mowbray 1991, s.54).
Nie byłoby jednak wspólnoty w Taize, gdyby nie pragnienie brata Rogera, by żyć Ewangelią w służbie człowiekowi i społeczeństwu. To właśnie takie pragnienie towarzyszy tej wspólnocie, która stała się fenomenem na skalę Kościoła, i to właśnie ono jest siła napędową jej rozwoju. Pragnienie brata Rogera, by do tej ewangelicznej służby człowiekowi i społeczeństwu zaprosić młodzież z całego świata, bez względu na narodowość czy wyznanie, wydało nadspodziewanie obfite owoce.
Ks. Andrzej Jagiełło ŻYĆ EWANGELIĄ W SŁUŻBIE CZŁOWIEKOWI I SPOŁECZEŃSTWU BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(134) 1995
- 18 -
Opowiada któryś z księży, asystent uczelni amerykańskiej, jak pewnego razu przyszedł do niego jeden z byłych uczniów i od progu stwierdził, że tym razem nie ma żadnych pytań ani problemów, przyszedł, by się spotkać. Usiedli na ziemi i po krótkiej wymianie informacji o sobie i znajomych w zasadzie więcej milczeli niż rozmawiali. Potem on powiedział: Dobrze jest mi tutaj. A ja dodałem: Tak, dobrze być znów razem. A potem znowu milczenie pełne pokoju. Wreszcie on rzekł nieśmiało: Kiedy patrzę na księdza, czuję jakbym przebywał w obecności Chrystusa. Nie zdziwiłem się, pisze ksiądz, ani nie czułem potrzeby protestowania. Powiedziałem: To Chrystus w tobie widzi we mnie Chrystusa. Tak - odparł - On naprawdę jest pośród nas. I wtedy powiedział coś, co zapadło na samo dno mego serca: Od tej pory, gdziekolwiek ksiądz pójdzie, albo gdziekolwiek ja pójdę, ziemia między nami będzie święta.
Ks. Stefan Duda CR - ŚWIADECTWO GODNOŚCI OSOBY LUDZKIEJ BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(134) 1995
- 19 -
Ojciec święty Paweł VI w czasie audiencji dla Rady Laikatu w dniu 15. marca 1969 r. wypowiedział ważkie słowa: "Wielką troską Papieża jest, aby wszyscy chrześcijanie byli wierni Chrystusowi, aby nieśli ofiarnie Dobrą Nowinę Zbawienia przez świat; aby - gdziekolwiek się znajdą: w swoich rodzinach, miastach i wsiach, fabrykach i biurach, laboratoriach i sekretariatach, w handlu czy na farmie, po całym świecie - byli świadkami żywymi, żarliwymi, radosnymi, umiejącymi przekazywać miłość Pana".
Ks. Stanisław Czyż OMI - POSŁANNICTWO KOŚCIOŁA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(134) 1995
- 20 -
Święty Antoni lubił stosować porównania. Mówiąc o odkupieniu człowieka, omówił pewne wydarzenie. Mianowicie król miał złoty pierścień, ozdobiony drogocennym klejnotem który bardzo cenił. Zdarzyło się nieszczęście, że ten pierścień spadł mu z palca do kloaki. Nie mógł znaleźć kogoś, kto by ten pierścień wyciągnął. Wtedy sam król zdjął królewskie szaty, ubrał się w wór i wszedł do kloaki, i tak długo szukał zguby, aż ją znalazł i z radością zaniósł do pałacu.
Oczywiście ten obraz ma swoje znaczenie. Król to Syn Boży, pierścień to rodzaj ludzki, a klejnot w pierścieniu to drogocenna dusza ludzka. Antoni nawiązuje do wielkiego wyniszczenia się Syna Bożego, który przez 33 lata ziemskiego wygnania szukał swojego skarbu, aż go znalazł i zaprowadził do wiecznej szczęśliwości.
O. Józef Kaźmierczak OFMConv. - "ODKRYWAĆ NA NOWO POSTAĆ ŚW. ANTONIEGO" BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(134) 1995
- 21 -
Po urodzeniu córeczki wnet zdecydowali się na drugie dziecko. Po cichu marzyli, by był teraz syn. Zaczęły się komplikacje z ciążą. Matka zdecydowała się jednak na wszystko. Po pewnym czasie syn Andrzej szczęśliwie przychodzi na świat. Jednak matka musi ponieść ofiarę - zostaje całkowicie sparaliżowana. Przez prawie 30 lat przykuta do łóżka cierpi z miłości.
Swoim cierpieniem jest zawsze przy mężu - bezradnie patrząc na przygotowane przez męża posiłki, słuchając z utęsknieniem o jego pracy, wpatrując się w jego troskę o dobre wychowanie dzieci. Otoczona ogromną miłością najbliższych - ich poświęcenie oplata swoim cierpieniem i modlitwą. Mały bunt czy trochę gorzkości zawsze ustępują, gdy w każdy I piątek miesiąca odwiedza ja ksiądz spowiadając i przynosząc jej Komunię św.
Nikt nie zdziwił się, że odeszli z tego świata prawie równocześnie - ona i mąż. Na fundamencie takiej miłości rodzinnej syn i córka szczęśliwie ułożyli sobie życie.
Bez wątpienia Jezus w tej rodzinie miał swoje miejsce. Zadajcie sobie pytanie: a jak jest w naszych domach? Jak jest w twojej rodzinie? Jaki jest twój dom i rodzina?
Ks. Henryk Gościniak - RODZINA PIERWSZYM OBSZAREM DZIAŁALNOŚCI APOSTOLSKIEJ BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(134) 1995
- 22 -
Pewna rodzina została dotknięta krzyżem. Mąż a zarazem i ojciec dowiedział się, że choroba, na która cierpi od pewnego czasu, jest chorobą nowotworową i że nie ma wobec tego nadziei na wyleczenie. Świadom swojego stanu ojciec jest strasznie wzburzony. Targają nim różne uczucia, różne myśli, nawet myśli bluźniercze cisną się do głowy. Przeżywa różne lęki. Boi się przede wszystkim o przyszłość swojej rodziny. Jak dadzą sobie radę beze mnie - moja ukochana żona, moje uczące się jeszcze dzieci? Coś go trzyma jakby za gardło. Do zgody wewnętrznej z wolą Bożą dochodzi dopiero wieczorem, gdy w domu podczas wspólnej modlitwy spojrzał na krzyż nad łóżkiem. Zobaczył go jakby pierwszy raz, choć wisiał na ścianie od początku ich małżeństwa. Jakby jakimś światłem z góry oświecony dostrzegł, że Ten, który wisi przybity do krzyża, jest tak bardzo do niego podobny. W Nim zobaczył siebie. Tak doszło do identyfikacji z Chrystusem. Przypomniał mu się werset z Listu św. Pawła: "Jestem ukrzyżowany wespół z Chrystusem" (Ga 2, 19). To mu przyniosło ulgę, dodało odwagi i umożliwiło dalsze życie, mimo krzyża, który spadł na niego tak nagle.
Ks. Marian Gosa COr - NAJTRAGICZNIEJSZA GODZINA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 3-4(136) 1996
- 23 -
W Poznaniu wychodzi miesięcznik, który nosi tytuł "W drodze". Wydają go zakonnicy - dominikanie. A dlatego taki tytuł W drodze", bo treść drukowanych w tym piśmie artykułów dotyczy ludzkiego życia, które - czy chcemy, czy nie chcemy - jest drogą do życia wiecznego. Jest to droga wskazana nam przez Pana Jezusa, który jest Przewodnikiem, i dla piszących autorów, i dla czytelników. Jest tam dużo o modlitwie, o życiu chrześcijańskim według przykazań i Ewangelii, o nauczaniu Ojca świętego, o trudnych i często bolesnych sprawach dzisiejszego świata, takich jak alkoholizm, narkomania, obrona ludzkiego życia. Są też odpowiedzi na stawiane przez zwyczajnych ludzi pytania. Ale we wszystkich tych artykułach jest obecny Pan Jezus i Jego Ewangelia. To On jest w drodze razem z nami, a to pismo pomaga nam rozpoznać Go, oraz iść przez życie w Jego towarzystwie.
Ks. Ludwik Warzybok - W DRODZE BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 3-4(136) 1996
- 24 -
Wspomina pewien starszy zakonnik... Już siedemdziesiąt lat mam na karku, a często wspominam lata dziecięce. Kiedy byłem dzieckiem, moja matka prowadziła mnie za rękę do kościoła parafialnego w Żninie na majowe nabożeństwo. Cieszyłem się z tego bardzo. Pan organista prowadził na organach litanijną melodię, a lud żarliwie śpiewał. W tym czasie kościelny w zakrystii rozpalał węgielki do kadzidła. Na zakończenie nabożeństwa organista zaintonował: "Gwiazdo morza, któraś Pana mlekiem swoim karmiła..." Wsłuchiwałem się w każde słowo śpiewanej pieśni i powtarzałem je. Innym razem organista śpiewał: "Cześć Maryi, cześć i chwała... Ten, co stworzył świat wielki i wspaniały, Syn Jej, a nasz Brat..." Jak to - myślałem, to Pan Jezus jest moim bratem? Ponieważ braci bardzo kochałem, dlatego i Tego Chrystusa muszę kochać jak brata.
Ks. Jerzy Rychlewski - PAMIĘĆ I WDZIĘCZNOŚĆ DLA MATKI KOŚCIOŁA! BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 3-4(136) 1996
- 25 -
Jak mówi poeta: Przez wszystko Pan przemawia do człowieka.
Daj posłuch Jezusowi przez głos własnego sumienia. Ucisz się wewnętrznie. Nie daj się zakrzyczeć i zwariować. Wróć do siebie i bądź u siebie, by nie odnosiły się do ciebie słowa poety: "Wołasz Boga, On często schodzi po kryjomu i puka do drzwi twoich, aleś rzadko w domu". Jest czas Wielkiego Postu - dodatkowa racja, abyś był "u siebie".
Ks. Kazimierz Kotlarz TChr - NIE LĘKAJCIE SIĘ! BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 1-2 (136) 1996
- 26 -
Pamiętasz, jak niedawno śpiewałeś na pielgrzymce, na spotkaniu grupy apostolskiej: "Ruszaj, ruszaj, ruszaj tam, gdzie ziemię obiecaną daje ci Pan, ruszaj, ruszaj, ruszaj tam, gdzie ziemia obiecana jest". To nie jest poezja, to nie są mrzonki. To rzeczywistość. Ruszaj! Zobaczysz - Pan przed tobą otworzy nowe lądy życia wewnętrznego, cały świat duchowy, o którym nawet nie marzyłeś. I na pewno pożałujesz, ale tylko jednego, ale tylko tego, że tak długo zwlekałeś z decyzją pójścia za Nim, za Jego głosem. Pomyśl - On nigdy nikogo nie zawiódł. Jego słowa nie są bez pokrycia.
Pozwól, niech On tak jak Jakuba, Piotra i Jana zaprowadzi cię na górę wysoką. To właśnie z góry daleko widać... Wychodząc na górę człowiek doznaje oczyszczenia i jakiejś dziwnej duchowej wolności.
Wyrusz, zaproszony przez Jezusa, na Górę Przemienienia i pozwól przemieniać się nieustannie. I powiedz Jezusowi: weź mnie takiego, jakim jestem, ale uczyń mnie takim, jakim chcesz mnie mieć. Pozwól przemieniać się - aż On w pełni w tobie się ukształtuje.
Ks. Kazimierz Kotlarz TChr - NIE LĘKAJCIE SIĘ! BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 1-2 (136) 1996
- 27 -
Człowiekiem najbardziej doświadczonym przez ludzki los. Taka jest też droga zbawienia, która wiedzie nas przez życie...
W pewnym szpitalu ciężko chory pacjent poprosił kapelana o udzielenie mu sakramentu chorych. Po jeg...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]