CHRZEST, PRZYKŁADY TEMATYTCZNE
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- 1 -
Chrzest sprawia, że "jesteśmy wskrzeszeni przez wiarę w moc Boga", wstępujemy na wyższy poziom życia; z chrztem rozpoczyna się nowy etap w naszym życiu.
Tak patrzył na chrzest japoński artysta malarz, Leonard Foujita. Nawrócił się z buddyzmu na katolicyzm w 1959 roku. Jego przejście na katolicyzm miało miejsce we Francji, gdzie mieszkał od 1913 roku. Długą była droga, na której poszukiwał pełnej prawdy religijnej. Wiele czynników złożyło się na to, że zdecydował się porzucić buddyzm, a przyjąć katolicyzm. Punktem zwrotnym było przyjęcie chrztu 14 października 1959 roku, w Reims. Uważał się odtąd za nowego człowieka, aczkolwiek liczył już 67 lat.
Pewnemu dziennikarzowi oświadczył: "Teraz wszystko się zmieniło... Dopiero z chrztem rozpoczęło się właściwie moje życie... Przeszłość się nie liczy. To, co ma dla mnie znaczenie, to moje przyszłe życie chrześcijańskie". Tak patrzył na swoją przeszłość i przyszłość Leonard Foujita, człowiek o wielkim dorobku artystycznym w dziedzinie malarstwa, podziwiany szczególnie we Francji i w Japonii.
Comertia du XX e siicle, Paris 1965, vol. V, s. 230 ns.
- 2 -
W Armenii istniała legenda, według której w XIII wieku kraj ten znalazł się w niebezpieczeństwie. Książę tatarsko-mongolski Kasamus podbił okoliczne plemiona i zbliżał się do Armenii. Dowiedziawszy się jednak o sławnej z piękności córce króla Armenii, wysłał posłów z propozycją oddania mu pięknej córki za żonę i zawarcia przyjaźni. Armenia i jej królewska rodzina była katolicka. Córka królewska, by ratować swą ojczyznę przed gniewem potężnego Mongoła, uczyniła z siebie ofiarę i zgodziła się zostać żoną chana, ale pod warunkiem, że uszanuje jej wiarę i ewentualne potomstwo pozwoli ochrzcić i po katolicku wychować. Kasamus warunek przyjął i piękna armeńska księżniczka została żoną tatarskiego chana. Legenda głosi dalej, że pierwsze dziecko, syn narodzony z tego małżeństwa, urodził się tak potwornie brzydki, że zawiedziony ojciec kazał go utopić. Zrozpaczona matka ochrzciła jednak przedtem dziecko. I oto stało się coś bardzo dziwnego. Dziecko z chwilą przyjęcia chrztu św. tak dziwnie wypiękniało, że chan zostawił je przy życiu...
Tyle legenda, ale kryje ona w sobie wielką treść, którą tchnął w nią katolicki duch Armenii. Zawiera prawdę, że był w naszym życiu dzień, w którym kapłan, zastępca Boży, obleczony wszechmocą Zbawiciela, wypowiedział nad nami te zdumiewające słowa, w pełni prawdziwe i jak najbardziej skuteczne: "Wyjdź z niego, duchu nieczysty, i daj miejsce Duchowi Świętemu". A mocą słów obrzędu chrzcielnego: "Ja ciebie chrzczę", dokonała się przemiana nieprawdopodobna: szatan stracił władzę nad nami, a Duch Święty i cała Trójca Święta weszła tryumfalnie do naszej dziecięcej duszy.
To nie przesada że dzień chrztu św. to największy dzień w naszym życiu!
Ks. Marian Gosa COr - WIGILIA PASCHALNA W WIELKĄ NOC BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 3-4(136) 1996
- 3 -
Przypomina książkę, ma coś z pamiętnika: odnotowuje kolejne wydarzenia z życia, przypomina to, co minęło; przynosi uśmiech na twarzy, rozbudza tęsknotę i łzy, pamięta chwile radosne i smutne, uroczyste i zwyczajne... To album pełen fotografii, w którym czas zatrzymał się na kliszy i papierze. Ponieważ to, co minęło trwa w niepowtarzalny sposób, zapamiętane przez fotograficzną kliszę, dlatego każdy kontakt z albumem zmusza do refleksji nad przemijającym czasem a wraz z nim i życiem człowieka - tego konkretnego z fotografii: że był, że jest - ten sam, choć nie taki sam. Rodzą się wówczas wspomnienia, refleksje nad tym, co minęło i co stanowi dzień dzisiejszy...
Z takimi myślami spoglądamy na fotografie z pierwszych tygodni czy miesięcy życia, a na nich widzimy niemowlęta w ramionach szczęśliwych rodziców i dumnych chrzestnych z zapaloną świecą przy chrzcielnicy, a potem te same dzieci, choć już starsze i bez rodziców, chrzestnych, z niewinnie złożonymi rękoma na pierwszokomunijnym klęczniku, później jedno czy drugie zdjęcie z biskupem w czasie bierzmowania, jako już człowiek dojrzały w wierze. Gdzieś między nimi jakaś wakacyjna fotografia z przyjaciółmi w górskim schronisku... Oto zwyczajny album nastolatka. Zanim zamkniemy taki album, warto powspominać, trochę pomyśleć i przy tej okazji czegoś się nauczyć.
Pamiętamy przygotowanie do bierzmowania i ten moment, kiedy stanął przy nas biskup, by namaścić nasze czoło świętym olejem. Było to stosunkowo niedawno, więc nie sposób zapomnieć dnia bierzmowania. O wiele więcej czasu upłynęło jednak od dnia I Komunii św. Chociaż było to kilka, czy może kilkanaście lat temu, to fotografie z tamtej uroczystości budzą w nas żywsze wspomnienia. Pamiętamy te uroczyste chwile: składane życzenia, modlitwy, których nauczyli nas katecheci, kościół, w którym przyjmowaliśmy te pier4vsze sakramenty. Mogliśmy je przyjąć dzięki temu najważniejszemu sakramentowi, a którym jest chrzest św. Większość z nas tego wydarzenia zupełnie nie pamięta. Przypominają nam o tym dniu fotografie. Wielu pewnie nie poznałoby samych siebie, swoich bliskich, przyjaciół... Minęło bowiem wiele lat, w których ludzie się zmieniają, czasami tak bardzo, że stają się zupełnie niepodobni... do samych siebie.
Ks. Paweł Kujon - KONIECZNOŚĆ CHRZTU BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 3-4(138) 1997
- 4 -
Kiedy rozpoczyna się ta niesamowita przygoda przyjaźni z Bogiem?
Jeden z moich znajomych księży chodząc po kolędzie został przyjęty bardzo miło przez rodzinę, której członków jeszcze nigdy nie widział na Mszy św. w kościele. Małżeństwo z dwójką dorosłych dzieci. Po dłuższej rozmowie, prawie już wychodząc stwierdził: Chyba Państwo są ochrzczeni. Oczywiście - padła odpowiedź. Więc należycie do Boga - kontynuował ksiądz. Chrzest święty coś rozpoczął, związał was z Nim. Macie w sobie dzięki temu sakramentowi wielkie możliwości rozwinięcia więzi z Bogiem. Dlatego zapraszam was: przyjdźcie może kiedyś na Mszę św. Tak zakończyła się kolęda.
Właśnie ten moment, gdy kapłan polał głowę wodą i wypowiedział słowa: "Ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego" - zapoczątkował naszą przyjaźń z Trójjedynym Bogiem. Przyjaźń ta ma szansę stać się wieczną. Niebo bowiem jest dla każdego z nas. Obraz, który "malujemy", przedstawiający Boga i ludzi, winien także dać odpowiedź na pytanie: jak postępować na swej drodze życia, by kiedyś znaleźć się w niebie?
Ks. Eugeniusz Guździoł - OBJAWIENIE BOGA JAKO TRÓJCY BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 3-4(138) 1997
- 5 -
Autostrada długo była zablokowana po wypadku... Dwa samochody już nie istniały: na ich miejscu stos pozwijanych blach. Co się naprawdę stało? - Wozy z narzędziami, karetki pogotowia ratunkowego: tyle ofiar! Zniszczona rodzina. Ale z drugiego samochodu wyciągają jeszcze żywego... To Michał: pozostanie w półśnie przez długie miesiące. Już krążą propozycje, aby nie posługiwać się aparatami, igłami, sondami, które go utrzymują przy życiu.
Zwycięża! Pierwsze drgnienie - Michał otwiera oczy. Patrzy wokoło zdumiony: "Gdzie jestem?" - Nie rozumie, dlaczego jest unieruchomiony tymi wszystkimi przewodami i dlaczego wokół niego powstaje taka wielka radość! Dla niego był to długi sen. Uwalniają go. Teraz oddycha sam, pije, zaczyna jeść, podnosi się, chodzi, mówi... Rozpoczyna się dla niego nowe życie.
To wydarzenie z życia Michała podobne jest do sytuacji każdego człowieka ochrzczonego! Dzień chrztu świętego był dla nas dniem, kiedy rozpoczęliśmy "nowe życie".
O. Paweł Ratajczyk OMI - NAMASZCZENIE DUCHEM ŚWIĘTYM I MOCĄ BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(139) 1997
- 6 -
Kalendarz chrześcijański bogatszy jest od Litanii do Wszystkich Świętych. Kościół za Apokalipsą mówi o niezliczonej rzeszy ludzi, którzy nie pozwolili ogarnąć się nocy. Niektórych znamy z imienia. Tomasz Morus, wielki kanclerz króla Anglii Henryka VIII, ze swoim poczuciem humoru, a zarazem nieustępliwą wiernością Ewangelii przedstawia mi się jako człowiek wierny sobie. Imponuje, a czasem zawstydza wielki i mocny charakter.
Dobrze mieć u swojego boku kogoś, kto przeszedł tę drogę, którą dopiero idę. Jeśli noszę jego imię, wiem, że jest ono imieniem chrześcijanina, którym i ja jestem. To wielki dar używać imienia, które związane ze mną na całe życie niesie ze sobą program, wezwanie, zachętę do realizowania siebie pośród wartości, które nie lękają się światła.
Czy nie należałoby zatem - modląc się słowami poety - prosić Boga: Zmiłuj się, Panie, nad nami,
Uskrzydlij nas, podnieś... naszymi imionami.
Ks. Henryk Pyka - USKRZYDLIJ NAS WŁASNYMI IMIONAMI BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(136) 1996
- 7 -
Ileż rozmów i narad prowadzą młodzi rodzice na temat imienia swego nowo narodzonego dziecka! Często to dziecko ma swoje imię długo przed narodzeniem. Może tak było i z nami?! Warto o to zapytać, jeśli to możliwe, swoich rodziców. Imię to będzie ważne przez całe życie! Ono z człowiekiem "wzrasta".
Z jakim zainteresowaniem oczekuje się w środowisku kibiców sportowych nominacji piłkarzy do kadry narodowej na kolejne mistrzostwa świata w piłce nożnej. Robi to selekcjoner, który wraz ze sztabem współpracowników bada wyszkolenie i możliwości każdego kandydata. Potem tysiące ludzi będzie znać i skandować jego imię. Imię to będzie wskazywać na radosne przeżycia innych. Może budzić nadzieję na przyszłość.
I jeszcze jedno imię. W 1978 roku odbywało się w Watykanie konklawe. 112 kardynałów dokonywało wyboru nowego papieża. Gdy o godz. 18,18 tłumy zgromadzone na jasno oświetlonym placu widzą biały dym unoszący się z kominka, wiedzą, że wybrano papieża. Gdy zaś kardynał Felici ogłasza pół godziny później, że jest nim Kardynał Karol - tłum zamarł w bezruchu. Trwała napięta cisza. Kto to jest Karol? Karol Wojtyła, który przybrał imię Jan Paweł II?! Tu i ówdzie dały się słyszeć pojedyncze okrzyki: Polak, Polak! Ale zdecydowana większość nie wiedziała, kim jest Karol Wojtyła - Jan Paweł II. Dziś wiedzą wszyscy. Człowiek o tym imieniu, następca świętego Piotra, zmienił bieg historii. Imię to wywołuje wielkie uczucia miłości, szacunku, podziwu, radości, nadziei. Wspomina jeden z misjonarzy: "Gdy po raz pierwszy znalazłem się wśród czarnych w Afryce i powiedziałem, że jestem z Polski, usłyszałem z ust taksówkarza: A, papież Wojtyła...!"
Ks. Teodor Suchoń - IMIĘ CHRZEŚCIJANINA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(136) 1996
- 8 -
Za dwa tygodnie, 24 stycznia, będziemy wspominać św. Franciszka Salezego - biskupa i patrona dziennikarzy. Z jego życiorysu dowiadujemy się, że jako młodzieniec często przerywał zabawę ze swoimi kolegami i prowadził ich do kościoła. Stawał przy chrzcielnicy i mówił: Oto miejsce droższe niż wszystkie inne, ponieważ tutaj staliśmy się synami Bożymi. Odmówmy: "Chwała Ojcu..."
O. Korneliusz Jackiewicz O. Cist. - MISJA CHRYSTUSA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(137) 1996
- 9 -
Pewien chłopiec kłócił się, sprzeczał się, że wcale nie został ochrzczony. Kiedy pokazano mu fotografię chrztu, poznał na niej tatusia, mamusię, babcię, ciocię, ojca chrzestnego, ale gdy zobaczył siebie, powiedział: - To nie jestem ja! Ja nigdy nie byłem takim maluchem, takim niedołęgą. Ja zawsze byłem porządnym chłopakiem, a nie takim niemowlakiem. I nie wierzył, że został ochrzczony. Wtedy dopiero uwierzył, gdy mamusia pokazała mu jego metrykę z okrągłą pieczęcią i z podpisem.
Ks. Jan Twardowski O CHRZCIE Współczesna Ambona – Kielce 1984 Rok XI Nr 1-2
- 10 -
Kiedy w czasie I pielgrzymki do ojczyzny Jan Paweł II odwiedzał swe rodzinne miasto Wadowice i modlił się w parafialnym kościele, podszedł do chrzcielnicy i po chwili modlitwy ucałował ją. Następnie w swojej homilii, nawiązując do tego gestu, powiedział: "Kiedy patrzę wstecz, widzę, jak droga mojego życia poprzez środowisko tutejsze, poprzez parafię, poprzez moją rodzinę, prowadzi mnie do jednego miejsca, do chrzcielnicy w wadowickim kościele parafialnym. Przy tej chrzcielnicy zostałem przyjęty do Łaski Bożego synostwa i wiary Odkupiciela mojego, do wspólnoty Jego Kościoła. Chrzcielnicę tę już raz uroczyście ucałowałem w roku Tysiąclecia Chrztu Polski, jako ówczesny biskup krakowski. Potem czyniłem to po raz drugi, na 50 rocznicę mojego chrztu, jako kardynał, dzisiaj po raz trzeci ucałowałem tę chrzcielnicę, przybywając z Rzymu, jako Następca Św. Piotra".
Ks. Tadeusz Marczewski - CHRZEST ŚW.-POCZĄTKIEM NOWEGO ŻYCIA Współczesna Ambona – Kielce 1990 Rok XVIII Nr 1
- 11 -
Przy okazji spotkania najwyższego rabina Jerozolimy, Israela Meira Laua, z Papieżem Janem Pawłem II świat usłyszał z ust żydowskiego dostojnika przejmującą, a nie znaną dotychczas szerszemu ogółowi historię:
Było kiedyś małżeństwo żydowskie - opowiadał Meir Lau - które pochodziło z Polski. W czasie wojny oboje musieli opuścić swoje rodzinne miasto i zostali przewiezieni do obozu koncentracyjnego. Była to ich ostatnia droga. Mieli jednak dziecko, które - na szczęście - zdążyli ocalić, przekazując je chrześcijańskim małżonkom z Krakowa. Nazwisko tej rodziny brzmiało Jakowiczowie. Pani Jakowiczowa pokochała przybrane dziecko i od razu, gdy tylko dowiedziała się o śmierci jego rodziców w Oświęcimiu, postanowiła je adoptować. Spytała pewnego księdza, czy nie ochrzciłby ośmioletniego chłopca. Młody ksiądz, już wtedy mający opinię mądrego i szlachetnego człowieka, poprosił, aby opowiedziała mu w skrócie historię dziecka. Kiedy zorientował się, że pochodzi ono z żydowskiej rodziny, zapytał z kolei panią Jakowiczową, czy zna ostatnią wolę rodziców. "Tak - odparła kobieta, cytując dalej słowa matki dziecka. - Jeśli nie wrócimy, przypomnijcie mu, że jest Żydem i musi zrobić wszystko, by wrócić do Izraela". "W takim razie - odpowiedział ksiądz - nie mogę dziecka ochrzcić. Muszę uszanować wolę rodziców". Tym małym żydowskim chłopcem byłem ja - zakończył swoją opowieść rabin Lau. - A młody polski ksiądz nazywał się Karol Wojtyła.
Ks. Zbigniew Trzaskowski - Wiedeń KARTOTEKA TEMATÓW Współczesna Ambona 1995
- 12 -
Słynny polski uczony Stanisław Szober autor podręcznika gramatyki polskiej został poproszony na ojca chrzestnego dla Jana Lechonia - późniejszego poety. Chętnie przyjął propozycję ale zaraz dodał: "Najpierw muszę iść do Spowiedzi i Komunii św. abym mógł godnie trzymać do Chrztu św. twojego syna".
Ks. Leszek Dudziak Sylwestrowy Wieczór - "czasem prawdy o sobie" w Z MARYJĄ WIELBIMY BOGA W TRÓJCY ŚWIĘTEJ - MATERIAŁY HOMILETYCZNE ROK B Pod red. Ks. Dr Stanisław Sojka Tarnów 1999
- 13 -
Do misjonarza w Japonii przybyła dwunastoletnia dziewczynka, a wtedy potoczyła się taka ciekawa rozmowa:
"Ojcze, chcę zapisać nazwisko mego ojca do księgi ochrzczonych. On został ochrzczony przed śmiercią".
"Dobrze, chodź ze mną. - Który z ojców udzielił Chrztu świętego?".
"ja sama ochrzciłam ojca".
Dziewczynka spuściła oczy, jak dziecko, które oczekuje na karę. Gdy spostrzegła, że się nie zanosi na karę, podniosła głowę i zaczęła opowiadać.
"Mój ojciec był bardzo chory. Wiele razy przychodził lekarz. Słyszałam, jak powiedział do mojej matki: „Pozostaje mu trzy lub cztery godziny życia”. Zasmuciłam się, tym bardziej, że mój ojciec nie był katolikiem. Gdy lekarz wyszedł, udałam się do pokoju i zaczęłam cicho rozmawiać z ojcem. Powiedziałam mu: 'Tatusiu, lekarz sądzi, że ty musisz umrzeć. Słyszałam, jak mówił mamie. Tatusiu, ja chcę ci jeszcze raz podziękować za to, że pozwoliłeś mi w lecie przyjąć Chrzest święty. Ty wiesz, jaka jestem szczęśliwa od dnia chrztu. Każdego dnia proszę Dobrego Boga, aby cię uzdrowił. Ale zdaje się, że On pragnie zabrać cię do nieba. Ale do tego jest konieczne, abyś, tatusiu, przyjął chrzest.
A wtedy ojciec powiedział do mnie: „Mów mi jeszcze więcej o niebie”.
Wyjaśniłam mu, czego się nauczyłam z katechizmu, że niebo, to zawsze być z Bogiem; że Jezus Chrystus cierpiał i umarł na krzyżu, aby wszyscy ludzie dostali się do nieba, gdy tylko w Niego uwierzą, gdy za swoje grzechy żałują i ochrzczą się.
Ujrzałam w oczach tatusia łzy. Potem powiedział: „Juriko, gdy widzę cię tak szczęśliwą, tak dobrą dla mnie, to czuję, że pragniesz mojego dobra. Więc pragnę być ochrzczony w twojej wierze”.
Zamknął oczy. Wtedy - mówiło dalej to dziewczę - ja wyszłam z pokoju, by przynieść katechizm. Tatuś spał, a po jakimś czasie zaczął tracić oddech. A wtedy przyniosłam wody i ochrzciłam go... Czy dobrze zrobiłam?".
Podniosła oczy na misjonarza i pytała go tymi oczyma.
Misjonarz odpowiedział: "Moje dziecko, tyś otworzyła twemu ojcu bramy niebios. Nie miej żadnej wątpliwości, to był najpiękniejszy czyn miłości, któryś mogła mu wyświadczyć".
Podobnego czynu dokonał i chłopiec.
15 września 1947 r. szalał tajfun na wybrzeżu jednej z wysp Indonezji. Dwunastoletni Paweł Konno uważał się za opiekuna całej rodziny, gdyż jego ojciec zginął podczas wojny. W domu przebywali: babka, matka i dwie siostry. Wszystkie te osoby uczęszczały na kursy religii katolickiej.
Gdy w nocy tajfun zalał miasto, Paweł powiedział do całej rodziny:
"Módlmy się do Ojca, który jest w niebie. Wzbudźmy żal za grzechy, a ja was ochrzczę".
Pierwsza babka pochyliła głowę i została ochrzczona. Potem kolejno: matka i siostry. - Nazajutrz z wody wydobyto ciała wszystkich, za wyjątkiem chłopca, któremu udało się uratować.
Ks. T. Dusza MSF Jezus Zbawicielem s. 88-89, Materiały Homiletyczne Styczeń/Luty Nr 154
- 14 -
G. Green w powieści Koniec romansu pisze o kobiecie żyjącej bez religii i Kościoła i stroniącej od niego, która nagle nawraca się do praktyk religijnych. Już po jej śmierci okazuje się z opowieści jej matki, że jako małe dziecko została ochrzczona, chociaż nigdy się o tym nie dowiedziała. Autor powieści wyraźnie wskazuje na chrzest jako na źródło nawrócenia.
Matka opowiada o chrzcie swojej córki tak: "Zawsze miałam nadzieję, że to się przyjmie, tak jak szczepienie ospy. Jestem pewna, że gdyby otrzymała właściwe wychowanie, mogłaby zostać świętą".
Ks. H. Kiemona Pamiętajmy, że jesteśmy ochrzczeni s. 101, Materiały Homiletyczne Styczeń/Luty Nr 154
- 15 -
Św. Ludwik IX, król francuski był ochrzczony w zamkowej kaplicy. Koronowany natomiast na króla był we wspaniałej katedrze w Reims. Ponieważ częściej modlił się w kaplicy zamkowej, niż w pięknej katedrze, zapytano go pewnego razu:
- Dlaczego Jego królewska Mość modli się częściej tu w kaplicy, a nie w katedrze, gdzie został koronowany na króla Francji? Św. Ludwik dał wtedy następującą odpowiedź:
- W zamkowej kaplicy przyjąłem chrzest św., a przez to stałem się dzieckiem Boga. W katedrze zostałem ukoronowany, przez co stałem się królem Francji. Godność Synostwa Bożego jest wyższa niż godność królewska. Godność królewską stracę przy śmierci, a jako dziecię Boże pozyskam wieczną szczęśliwość.
Ks. Śliwański J., Duch Jezusa wprowadza nas w tajemnicę życia Bożego, BK 5/1972/, s.293
- 16 -
Do śmiertelnie chorego starca w Ugandzie wezwano lekarza. Badając chorego lekarz pyta:
- Ile Pan liczy lat?
- Dwa panie doktorze - odpowiedział spokojnie starzec. Lekarz zaczął się uśmiechać. Chory wyjaśnił:
- Praktycznie liczę sobie 82 lata, ale zacząłem dopiero prawdziwie żyć, gdy przyjąłem sakrament chrztu św.
Ks. Śliwański J., Duch Jezusa wprowadza nas w tajemnicę życia Bożego, BK 5/1972/, s. 294
- 17 -
W ciągu roku katechetycznego dzieci z klasy drugiej miały podczas katechezy niezwykłego Gościa. Na lekcję przybył Ksiądz Biskup. Dzieci nie były wcale stremowane, choć strój biskupi był nieco inny: krzyż na piersi, czerwona piuska na głowie, czerwony pas i guziki sutanny. Ks. Katecheta mówił ó Abrahamie jako ojcu ludzi wierzących. Zapewne pamiętacie, że Pan Bóg powołał Abrahama na swego sługę. Abraham miał iść do innego odległego kraju. Podobnie i dziś prorok Izajasz pouczył nas, że Wszechmogący Bóg ustanawia swoich posłańców, aby przez nich powoływać do wiary wszystkie narody, aż "do krańców ziemi". Na zakończenie lekcji, obecny tam Ksiądz Biskup zapytał dzieci, czy i one są powołane do głoszenia wiary innym. Czy one też już należą do społeczności ludzi wierzących?
- Oczywiści2, że należymy - odpowiedziała jedna z dziewczynek. ~ Od jakiego momentu jesteśmy dziećmi Bożymi? - pyta dalej Ks. Biskup.
- Od chwili chrztu - odpowiedział ktoś drugi.
W końcu zapytał Ks. Biskup: - Kto z was wie, jak wygląda chrzest św., jak on się odbywa?
Była chwila ciszy. Potem zgłosił się Mariusz i zdecydowanie opowiada:
- Dzieci chrzci się w ten sposób: ksiądz trzyma święconą wodę, .modli się, a potem kiedy rodzice albo chrzestni zdejmą dziecku czapeczkę, to wodę święconą leje się dziecku na rozum.
Uśmiechnął się Ksiądz Biskup. Powiedział, że można uznać taką odpowiedź. Wodą święconą polewa się główkę dziecka. Ten maluch, choć o tym nie wie, staje się w tym momencie dzieckiem Bożym. Nie ma już grzechu pierworodnego. Dziecko wzrastając, będzie pogłębiać swoją wiarę. Mariusz trochę miał racji, bo przecież każdy ochrzczony coraz bardziej swoim rozumem ma poznawać życie Pana Jezusa. Każdy zostaje powołany, jak niegdyś Abraham. Dziś czytaliśmy, że Pan Jezus powołał na swoich apostołów Pawła i Sostenesa. Każdy ochrzczony jest powołany na apostoła. I do nas odnoszą się słowa Izajasza, które słyszeliśmy: "Tyś sługą moim, w Tobie się rozsławię".
Ks. Jacek Beksiński - ZNACZONY DUCHEM ŚWIĘTYM
[ Pobierz całość w formacie PDF ]