CALVAIRE(1), wszystko

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
00:01:40:www.NapiProjekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.00:01:44:Dzień po dniu, |moje życie stało się koszmarem.00:01:47:Mało pieniędzy.|Takie to dziwne czasy były.00:01:54:Byłem rozdarty.00:01:58:Jednyne co mi pozostało, to miłoc,00:02:02:miłoć jest wielkš siłš.00:02:05:Zabierzmy jš ze sobš,00:02:09:w wiat marzeń.00:02:14:Niech twój tydzień będzie moim,00:02:21:niech ten tydzień będzie naszym.00:02:28:Wspólnie stawi czoło wszelkim przeciwnociš.00:02:35:W tej aksamitnej grze,00:02:38:To może być nasz ostatni tydzień.00:02:43:Niech twój tydzień będzie moim,00:02:50:niech ten tydzień będzie naszym.00:02:58:Bšdmy jednociš |i umysłem i ciałem.00:03:05:Na całe nasze życie, |Bšdmy jak dwie pasujšce do siebie połówki.00:03:17:Wesołych wišt, dla wszystkich !00:03:22:Ciesze się, że mogłem się znowu z wami zobaczyć.00:03:25:Nowy rok się własnie zaczyna,00:03:27:Chciałbym, żeby ten rok był pełen zabawy00:03:33:pełen szczęcia, ale przede wszystkim...00:03:36:pełen piosenek...00:03:37:...miłosnych piosenek, oczywicie.00:03:47:Proszę.00:03:51:Wejd proszę i usišd.00:03:55:Poczekaj chwilke, tylko to zetre.00:04:03:Marc, to było znowu wielka przyjemnoc.00:04:05:Dziękuje pani Langolf. W czym moge pomóc?00:04:09:Twoje piosenki sš dla mnie ródłem młodoci...00:04:13:ródłem wspomnień...00:04:18:Wiem...00:04:20:w następnym roku...00:04:23:Mnie juz nie będzie w następnym roku, kiedy przyjedziesz.00:04:26:Nie bšd smieszna, na pewno będziesz.00:04:29:Czy moge cie o co zapytać?00:04:31:Oczywicie, o co tylko zechcesz...00:04:51:Wpatrywałe się we mnie podczas przedstawienia.00:05:00:Nie wiem, co się ze mnš dzieje...|Przepraszam.00:05:07:Musisz w to uwierzyć|Jestem wrednš, starš dziwkš...00:05:12:Musisz. Zobacz, co mi zrobiłe...|zrójnowałe wszystko.00:05:25:Gdzie sie teraz wybierasz?00:05:27:Na południe...na wišteczne przedstawienie.00:05:30:Jacy produceńci powinni tam być.00:05:31:Mam nadzieje, że wrócisz, jak zostaniesz gwiazdš.00:05:34:Oczywicie, że wrócę|Przepraszam.00:05:38:Wszyscy cię tutaj kochajš Marc,|Wiesz chyba o tym?00:05:43:Musze jechać...00:05:47:Oczywicie...00:05:50:Dzięki za wszystko.00:05:57:Marc...Marc.00:06:02:Mogę cię pocałować zanim odjedziesz ?00:06:09:Będe za tobš tęsknić.00:06:15:Oh Marc...będzie nam cię brakowało.00:06:23:Proszę, puć mnie.00:06:30:Muszę jechać.00:10:38:Czy widziałe może psa...z krótko ciętš sierciš?00:10:44:Takiej wielkoci...z krótkš sierciš.00:10:48:Przepraszam?00:10:50:Szukam swojego psa.00:10:53:Widziałem co na drodze...|to mógłby być pies.00:10:58:Widziałe go ?00:10:59:Nie, widziałem co na drodze,|ale nie mogę stwierdzić, czy to był pies.00:11:03:Gdzie mógł pójć?00:11:05:Nie wiem...|wydaje mi się, że tędy.00:11:10:Tutaj, tš drogš...00:11:22:Hej, wracaj ! Wracaj młody człowieku !|Wracaj !00:11:27:Hej, młody człowieku...wracaj!00:11:29:Nazywam się Borys.00:11:31:Ok Borys, czy możesz mi pomóc ?00:11:33:Mój van się zepsół |szukałem znaku do zjazdu.00:11:37:Do zjazdu ?|Znak do zjazdu jest daleko stšd.00:11:41:Ale ja musze znale znak.00:11:43:Powiedz mi po porstu, gdzie on jest, |tylko tyle.00:11:47:Możesz mi powiedzieć, gdzie on jest |gdzie jest ten znak ?00:11:52:Chod ze mnš.|Ale bšd cicho, żebym usłyszał Bella.00:11:59:Czekaj,|Nie moge zostawić swojego vana tutaj !00:12:02:Prosiłem cię, żeby był cicho.00:12:28:Czy jeste pewien, że mogę zostawić tutaj swojego vana. ?00:12:39:Czy jestemy juz blisko ?00:12:42:Prosiłem pana, żeby był pan cicho,|i miałem na myli, żeby był pan na prawdę cicho.00:13:13:Panie Bartel !00:13:18:Panie Bartel !00:13:22:Mam co dla pana.00:13:31:Schodzi na dół.00:13:39:Mam co dla pana, panie Bartel.|On chce pokój.00:13:46:Dobry wieczór.00:13:48:Dobry wieczór.00:13:50:Przepraszam, że pana obudziłem,|mój van się zepsół...00:13:53:Proszę wejc.00:14:01:Pokój od dłuższego czasu był pusty|ale proszę się nie martwić, jest czysty.00:14:14:Jest tutaj.00:14:17:Dobranoc.00:15:37:Dobrze pan spał?00:15:38:Dziękuje, dobrze.00:15:41:Scholuje pańskiego vana,00:15:45:Znam sie troche na tym, może będe w stanie ci pomóc...00:15:47:Dziękuje, ale...00:15:50:Nic nie szkodzi, to normalne, wród znajomych...00:15:53:Czytałem inskrypcje.|Przesuń się, prosze.00:15:58:Piosenkarz? Ja tez jestem artystš...znaczy, byłem.|Komikiem00:16:04:Jeste artystš żeby przeżyć|a to nie powinno tak być...00:16:08:Mam nadzieję, że nie cholujesz mojego vana|z włšczonym hamulcem ręcznym.00:16:11:Jestemy teraz jak...koledzy.00:16:15:Postaram się go naprawić przed niadaniem,|a silnik sprawdze potem.00:16:19:Nie możemy wezwać mechanika?|Nie chcę ci przeszkadzać.00:16:25:Bella.00:16:32:Musi być tu mechanik w okolicy.00:16:37:- Moglibymy zadzwonić...|- Cicho00:16:45:Odkšd stracił psa,|nie jest juz tym samym facetem co kiedy.00:17:06:Masz telefon w rodku?00:17:08:Mogę?00:17:10:Musicie przecież mieć telefon.00:17:15:Przepraszam?00:17:16:Czy macie może telefon w rodku ?00:17:19:Oczywicie, że mamy telefon...|co ty sobie mylisz ?00:17:32:Oh...dobrze...tak...|no to...kiedy on wróci ?00:17:41:Wieczorem ? Może ?|Jeste pewien ?00:17:48:Dobra, Dobra, dzięki,|do widzenia.00:17:52:- To była jego żona.|- No i?00:17:55:Pracuje daleko stšd.|Będzie zajęty do wieczora, może nawet póniej.00:18:01:Nie mart się...|Zaraz zajrze do twojego silnika.00:18:05:- Czemu się tak pieszysz ?|- Mam przed soba dalekš drogę.00:18:09:Gdzie sie wybierasz?00:18:10:Południe, na wišteczne przedstawienie.00:18:13:więta!|Jeszcze do nich dwa dni.00:18:19:Artysta powinien odpoczšć|od czasu do czasu...00:18:24:Pewnie masz rację.00:18:26:Chod, zrobie ci dobre sniadanie|a póniej poszukam mechanika.00:18:31:Dziękuje panu.00:18:33:Bartel. Mów mi Bartel.|Pana tutaj nie ma, jedynie artysta.00:18:37:Dobrze Bartel.00:18:39:Usišd.00:19:43:Mogę ci jako pomóc?00:19:46:Nie, raczej nie...Jestem pewien, że nie znasz się na tych rzeczach|prawda ?00:19:50:Masz rację, muszę to przyznać.00:19:52:Tak własnie myslałem.Zajme się twoim samochodem, id, odpocznij sobie.00:19:56:Miałem zamiar się tu pokręcić00:20:03:Odradzam ci to|a zwłaszcza kręcenie się koło wioski.00:20:08:Czemu ?00:20:09:Bo tam nie lubiš takich ja ty, czy ja...00:20:13:Oni nie lubiš artystów.00:20:16:Proszę cię, nie id tam.00:20:21:Ok, ale powiedz dlaczego.00:20:25:Bo oni sš...oni mogš....|oni...oni sš...00:20:38:Ok, Bartel, uspokuj się,|Nie pójdę do wioski.00:20:42:- Obiecujesz?|- Tak, obiecuję.00:20:46:Do zobaczenia.00:20:58:Spokojnej drogi, mój przyjacielu !00:21:00:Bšd ostrożny, cieżki sš sliskie|o tej porze roku...00:24:13:- Doprowadzasz mnie do szału. -00:24:17:- Marc, kochamy cię. -00:24:21:- Marc, wracaj szybko ! -00:24:25:- Oh Marc, gdyby wiedział... -00:24:29:- Wszystko dla ciebie -00:25:51:Jeste taki dobry, taki piękny,|taki cenny.00:25:56:Ruszaj przed siebie.00:26:22:Dalej mały...00:26:58:Co ja mam teraz zrobić ?00:27:03:Nigdy nie mówiłam, że to twoja wina.00:27:06:Dobra, dobra.00:27:09:No i ! Jak tam twój spacer ?00:27:11:Jest tu całkiem miło.00:27:15:Poszedłe do wioski ?00:27:17:Nie, zwiedzałem tylko otoczenie.00:27:20:Co robiłe ?00:27:24:Ciężko pracowałem przy twoim vanie...|Z silnikiem jest wszystko w porzšdku,00:27:28:Wydaje mi się, że to akumulatory.00:27:30:Przed chwilš rozmawiałem z żonš mechanika,|on mógłby to naprawić...00:27:33:...ale jutro.|- Jutro ?00:27:35:Tak mi powiedziała !00:27:38:Spróbuje sam zapalić silnik.00:27:41:Marc, poczekaj...poczekaj!00:27:46:Nie można zapalić,|Próbowałem całe popołudnie.00:27:52:Zaufaj mi.00:27:54:Nie nalegaj.00:27:56:Rozumiem, że jeste rozczarowany...|Na prawdę, rozumiem.00:27:59:Zaraz zrobie ci dobry obiad,|sprawdzisz mnie, czy potrafię gotować,00:28:04:i obiecuje ci, że jutro wyjedziesz.00:28:09:Proszę.|Słonina z ziemniaczkami i z kremem.00:28:13:To moja specjalnoc.00:28:16:Znaczy była...|kiedy jeszcze zajazd był otwarty.00:28:22:Spora ludzi tutaj zawsze przyjeżdżała...00:28:25:...w szczególnoci artysci.00:28:28:Ale teraz, kiedy nie ma Glorii...|to już nie jeste to samo co kiedy.00:28:33:Gloria. Moja żona.00:28:37:Byłe żonaty ?00:28:38:Nazywałem jš swojš żonš,|ale ona mnie zostawiła.00:28:43:piewała zupełnie tak samo jak ty.00:28:46:Była utalentowana.00:28:50:Szkoda, że jej nie słyszałe.00:28:57:Przykro mi, że przeze mnie powracajš złe wspomnienia.00:29:00:Skšd mogłe wiedzieć...00:29:17:Więc, jaki jest problem?|Z mieszkańcami wioski.00:29:25:Powiniene jej posłuchć.|Była cudowna.00:29:29:Była dla mnie bezcenna.00:29:32:Straciłem wszystko, kiedy ode mnie odeszła.00:29:35:Tak bardzo się cieszę|,że spotkałem innego artyste.00:29:42:Chcę ci co pokazać.00:29:48:Zobacz. Nawet pisali o tym.|Pierwsza nagroda.00:29:51:Wygrałem jš, dzięki wrodzonemu poczuciu humoru|,tak mi się wydaje.00:29:58:Ale kiedy ona odeszła,|Poczucie humoru Bartela również odeszło.00:30:07:Wspaniały Bartel...odszedł.00:30:10:Kiedy ona tu była,|kiedy Gloria tu była,00:30:14:Byłem taki szczęliwy,00:30:17:Taki rozradowany...00:30:19:Żartowałem.00:30:22:Zawsze |miałem jaki dowcip na danš sytuację...00:30:24:Słuchaj.|Stowarzyszenie karłów...00:30:31:...postanowiło stworzyć klub piłkarski.00:30:33:No i...00:30:36:grali mecz w każdš niedzielę.00:30:41:i... spotykali sie w barze,|na pierwszym piętrze, w prywatnym pokoju.00:30:47:Jednej niedzieli, pewien facet,|stał przy barze,00:30:50:był strasznie zmęczony,00:30:53:zobaczył dwóch karłów,00:30:55:ubranych na niebiesko,|idšcych schodami na górę.00:3... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agul-net.keep.pl