CIĄGLE PADA, PIOSENKI DLA GIMNAZJUM
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ciagle pada! Asfalt ulic jest dzis sliski jak brzuch ryby,
Mokre niebo się opuszcza coraz niżej,
żeby przejrzeć się w marszczonej deszczem wodzie. A ja?
A ja chodzę desperacko i na przekór wszystkim moknę,
Patrzę w niebo, chwytam w usta deszczu krople,
patrza na mnie rozpłaszczone twarze w oknie, to nic.
Ciagle pada! Ludzie biegna, bo się bardzo boja deszczu,
Stoja w bramie, ledwie się w tej bramie mieszczac,
ludzie skacza przez kałuże na swej drodze. A ja?
A ja chodzę, nie przejmujac się ulewa ani spieszac,
Czujac jak mi krople deszczu usta pieszcza,
ze złożonym parasolem idę pieszo, o tak!
Ciagle pada, alejkami już strumienie wody płyna,
Jakas para się okryła peleryna,
przygladajac się jak mokna bzy w ogrodzie. A ja?
A ja chodzę w strugach wody, ale z czołem podniesionym,
Żadna siła mnie nie zmusza i nie goni,
idę niby zwiastun burzy z kwiatkiem w dłoni, o tak.
Ciagle pada, nagle ogniem otworzyły się niebiosa,
Potem zaczał deszcz ulewny siec z ukosa,
liscie klonu się zatrzęsły w wielkiej trwodze. A ja?
A ja chodzę i niestraszna mi wichura ni ulewa,
Ani piorun, który trafił obok drzewa,
słucham wiatru, który wciaż inaczej spiewa.
Ciagle pada, nagle ogniem otworzyły się niebiosa...
który wciaż inaczej spiewa. A ja?
A ja chodzę desperacko i na przekór...
patrza na mnie rozpłaszczone twarze w oknie, to nic.
Ciagle pada! Asfalt ulic jest dzis sliski jak brzuch ryby,
Mokre niebo się opuszcza coraz niżej,
żeby przejrzeć się w marszczonej deszczem wodzie. A ja?
A ja chodzę desperacko i na przekór wszystkim moknę,
Patrzę w niebo, chwytam w usta deszczu krople,
patrza na mnie rozpłaszczone twarze w oknie, to nic.
Ciagle pada! Ludzie biegna, bo się bardzo boja deszczu,
Stoja w bramie, ledwie się w tej bramie mieszczac,
ludzie skacza przez kałuże na swej drodze. A ja?
A ja chodzę, nie przejmujac się ulewa ani spieszac,
Czujac jak mi krople deszczu usta pieszcza,
ze złożonym parasolem idę pieszo, o tak!
Ciagle pada, alejkami już strumienie wody płyna,
Jakas para się okryła peleryna,
przygladajac się jak mokna bzy w ogrodzie. A ja?
A ja chodzę w strugach wody, ale z czołem podniesionym,
Żadna siła mnie nie zmusza i nie goni,
idę niby zwiastun burzy z kwiatkiem w dłoni, o tak.
Ciagle pada, nagle ogniem otworzyły się niebiosa,
Potem zaczał deszcz ulewny siec z ukosa,
liscie klonu się zatrzęsły w wielkiej trwodze. A ja?
A ja chodzę i niestraszna mi wichura ni ulewa,
Ani piorun, który trafił obok drzewa,
słucham wiatru, który wciaż inaczej spiewa.
Ciagle pada, nagle ogniem otworzyły się niebiosa...
który wciaż inaczej spiewa. A ja?
A ja chodzę desperacko i na przekór...
patrza na mnie rozpłaszczone twarze w oknie, to nic.
Ciagle pada! Asfalt ulic jest dzis sliski jak brzuch ryby,
Mokre niebo się opuszcza coraz niżej,
żeby przejrzeć się w marszczonej deszczem wodzie. A ja?
A ja chodzę desperacko i na przekór wszystkim moknę,
Patrzę w niebo, chwytam w usta deszczu krople,
patrza na mnie rozpłaszczone twarze w oknie, to nic.
Ciagle pada! Ludzie biegna, bo się bardzo boja deszczu,
Stoja w bramie, ledwie się w tej bramie mieszczac,
ludzie skacza przez kałuże na swej drodze. A ja?
A ja chodzę, nie przejmujac się ulewa ani spieszac,
Czujac jak mi krople deszczu usta pieszcza,
ze złożonym parasolem idę pieszo, o tak!
Ciagle pada, alejkami już strumienie wody płyna,
Jakas para się okryła peleryna,
przygladajac się jak mokna bzy w ogrodzie. A ja?
A ja chodzę w strugach wody, ale z czołem podniesionym,
Żadna siła mnie nie zmusza i nie goni,
idę niby zwiastun burzy z kwiatkiem w dłoni, o tak.
Ciagle pada, nagle ogniem otworzyły się niebiosa,
Potem zaczał deszcz ulewny siec z ukosa,
liscie klonu się zatrzęsły w wielkiej trwodze. A ja?
A ja chodzę i niestraszna mi wichura ni ulewa,
Ani piorun, który trafił obok drzewa,
słucham wiatru, który wciaż inaczej spiewa.
Ciagle pada, nagle ogniem otworzyły się niebiosa...
który wciaż inaczej spiewa. A ja?
A ja chodzę desperacko i na przekór...
patrza na mnie rozpłaszczone twarze w oknie, to nic.
Ciagle pada! Asfalt ulic jest dzis sliski jak brzuch ryby,
Mokre niebo się opuszcza coraz niżej,
żeby przejrzeć się w marszczonej deszczem wodzie. A ja?
A ja chodzę desperacko i na przekór wszystkim moknę,
Patrzę w niebo, chwytam w usta deszczu krople,
patrza na mnie rozpłaszczone twarze w oknie, to nic.
Ciagle pada! Ludzie biegna, bo się bardzo boja deszczu,
Stoja w bramie, ledwie się w tej bramie mieszczac,
ludzie skacza przez kałuże na swej drodze. A ja?
A ja chodzę, nie przejmujac się ulewa ani spieszac,
Czujac jak mi krople deszczu usta pieszcza,
ze złożonym parasolem idę pieszo, o tak!
Ciagle pada, alejkami już strumienie wody płyna,
Jakas para się okryła peleryna,
przygladajac się jak mokna bzy w ogrodzie. A ja?
A ja chodzę w strugach wody, ale z czołem podniesionym,
Żadna siła mnie nie zmusza i nie goni,
idę niby zwiastun burzy z kwiatkiem w dłoni, o tak.
Ciagle pada, nagle ogniem otworzyły się niebiosa,
Potem zaczał deszcz ulewny siec z ukosa,
liscie klonu się zatrzęsły w wielkiej trwodze. A ja?
A ja chodzę i niestraszna mi wichura ni ulewa,
Ani piorun, który trafił obok drzewa,
słucham wiatru, który wciaż inaczej spiewa.
Ciagle pada, nagle ogniem otworzyły się niebiosa...
który wciaż inaczej spiewa. A ja?
A ja chodzę desperacko i na przekór...
patrza na mnie rozpłaszczone twarze w oknie, to nic.
... [ Pobierz całość w formacie PDF ]